Cześć!
Wszystkiego najlepszego w tym nowym 2018 roku! Jeśli jeszcze ktoś tutaj zagląda, to chciałabym Was zaprosić na mojego nowego bloga creafuerprywatnie.blogspot.com. Jestem beznadziejna z wymyślaniem nazw, ale póki co da radę ;) Odkąd przestałam tutaj publikować tak dużo zmieniło się w moim życiu, że zdecydowałam stworzyć dla siebie nowe miejsce w blogosferze. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Będą stylizacje w szafiarskim stylu, smaczki z mojego codziennego życia i przede wszystkim dużo diy, także w wersji filmowych tutoriali. A na deser pokażę Wam moje ulubione miejsca na Fuerteventurze. Ktoś chętny? :)
Buziaki!
Patrycja
poniedziałek, 1 stycznia 2018
wtorek, 23 maja 2017
Come back?
Co jakiś czas
kusi mnie, żeby tutaj wrócić.
Właściwie
to waham się pomiędzy wskrzeszeniem tego bloga a stworzeniem
zupełnie nowego. Po
prostu brakuje mi blogowania. Minęły
prawie dwa lata, odkąd pojawił się
tu ostatni post. Przez ten czas zmieniło
sie w moim życiu dosłownie wszystko. Może kiedyś zdecyduję się Wam o tym opowiedzieć. Póki co mam potrzebę podzielenia sie tym, co tworzę.
I brakuje mi pisania, szczególnie pisania po polsku. Nie mam w planach powrotu
do kraju. Kiedy mam ochotę na polskie
jedzenie, przygotowuję je sama w
domu albo idę do jednej z polskich
restauracji (tak, można znaleźć takie na Fuerteventurze). W pobliskim supermarkecie
można nawet kupić kefir z Mlekovity i Tyskie! Krajobraz nieustannie mnie
zachwyca, mimo że tak bardzo różni się od
polskiego. Przestało mi przeszkadzać, że
pory roku właściwie się od siebie nie rożnią
(poza temperaturą, szczególnie to odczułam po przeprowadzce w głąb wyspy). Rozmawiam po polsku codziennie i bardzo dbam, żeby moja czteroletnia (!) córka mowiła poprawnie. Moja mama pogodziła się już z faktem, że
przyjeżdzamy tylko na wakacje. Za to niesamowicie brakuje mi czytania i pisania po polsku. Rzucam sie na
każdą
książkę
czy artykuł, ktory akurat trafi w moje ręce. Może
więc przyszedł czas na powrót do pisania...
Dzisiaj zajrzałam tu przez przypadek i okazało się, że w ciągu
ostatniego miesiąca blog odwiedziło prawie 400 osób. Duże zaskoczenie, zważywszy
na to, ze od dwóch lat nic sie tutaj nie dzieje. Nie postanowiłam jeszcze, co zrobię z Lemonkowym Polem. Jeśli
jesteście ciekawi, co u mnie, zapraszam
na mojego Instagrama.
A co będzie
dalej, czas pokaże...
wtorek, 21 lipca 2015
¡Jamás digas nunca!
Spontaniczne decyzje zawsze są najlepsze. Czasem można snuć wielkie plany przez bardzo długi czas, a później w ogóle ich nie zrealizować. Ja swoją najważniejszą (póki co) decyzję w życiu podjęłam nagle, trzy tygodnie temu, rzucając wszystko na jedną szalę. Spakowałam walizkę, wsiadłam najpierw do samolotu do Berlina, a kilka godzin później byłam już na pokładzie drugiego, lecącego na Fuerteventurę. Zwykłym zbiegiem okoliczności w ciągu trzech dni dostałam pracę, o którą wcale się nie starałam. Poznałam wspaniałych ludzi, którzy byli w stanie pomóc obcej osobie, nie chcąc nic w zamian. Zaczynam powoli przyzwyczajać się do tego życia, tak innego niż w Polsce. Tutaj żyje się spokojniej, nie ma presji czasu. Ludzie są chyba szczęśliwsi. Ja też czuję się coraz szczęśliwsza. A kiedy stoję wieczorem nad brzegiem oceanu, słysząc jedynie huk fal i nieustający podmuch wiatru, czuję spokój. Już wiem, że właśnie po to tu przyjechałam. Nie za pracą, pieniędzmi czy ludźmi. Właśnie za spokojem. I tylko kwestią czasu jest to, kiedy go zupełnie osiągnę. A czasu mam dużo. W tym roku na pewno nie wrócę. Co będzie dalej nie wiem. Ale wiem jedno: już nigdy nie powiem nigdy.
wtorek, 7 lipca 2015
Fioletowy królik dla Nadii
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać pluszowego królika, którego uszyłam dla małej córeczki mojej koleżanki. Jest bardzo skromny, ma tylko zawiązaną białą wstążkę na szyi. Jest w całości zrobiony z bawełny w groszki w pastelowym fiolecie. Na pyszczku wyhaftowałam zamknięte oczy i nos. Jego prostota idealnie wpisuje się w stylistykę pokój dziewczynki. Takiego samego uszyłam kilka miesięcy temu dla Zuzi, przeżył już wszystkie możliwe wypadki i zaliczył nawet pranie w pralce. Wszystkie próby przeszedł pozytywnie :)
Dodatkowo kupiłam bawełniane body - zwinięte, związane wstążką i powkładane do papierowych papilotek na babeczki wyglądają o wiele bardziej atrakcyjnie.
wtorek, 30 czerwca 2015
Moje odkrycia - czerwiec
- Rzadko kupuję czasopisma. Zazwyczaj poza jednym artykułem lub sesją zdjęciową nic mnie nie zainteresuje. Be active kupiłam tylko z ciekawości, co nowego wymyśliła Ewa Chodakowska. Głównymi tematami są oczywiście fitness i dieta, ale znajdziecie tam o wiele więcej. Zaczytuję się od ponad tygodnia i już wiem, że będę je kupowała co miesiąc.
- Taka sama sukienka dla mamy i córeczki to świetny pomysł na wspólną sesję zdjęciową. My z Zuzią już taką planujemy! Idealnie wpisze się w posty z etykietą moje i jej. (Większość stylizacji traktuję z przymrużeniem oka, podobają mi się TA, TA, TA i TA.)
- Opuszczoną wioskę rybacką na chińskiej wyspie powoli pochłania tropikalna roślinność. Piękne zdjęcia!
- W kwestii makijażu jestem zupełnie zielona. Na co dzień nakładam tylko krem BB i matuję twarz pudrem. Rzęsy co kilka tygodni farbuję henną u kosmetyczki, dlatego nie umiem nawet używać tuszu. Lubię swój naturalny wygląd i przerażają mnie wszystkie ciężkie make-upy. Jednak byłam pod wrażeniem tego, jak bardzo dobrze wykonany makijaż potrafi zmienić twarz.
- Jestem uzależniona od wszelkich blogów z inspiracjami i innych pinterestów. Zazwyczaj kończy się na oglądaniu, rzadko kiedy jakiś pomysł wypróbowuję. Tutaj znajdziecie ponad 50 szybkich i prostych pomysłów DIY. Każdy znajdzie coś dla siebie. Mnie najbardziej podobają się 3, 5, 9, 16, 44, 47 i 49.
A już od jutra nowy miesiąc, a wraz z nim nowe plany i nowe wyzwania - już nie mogę się doczekać! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)