Pomysł na drzewo przy łóżeczku przyszedł mi do głowy, kiedy małej nie było jeszcze na świecie. Chciałam je namalować sama, ale ani w ciąży, ani przy noworodku unoszący się w powietrzu zapach farby nie jest wskazany. Drzewo było namalowane odręcznie, bez szablonów, dlatego nie jest idealne. Cóż, prawdziwe drzewa też nie są ;) Nałożyłam dwie warstwy białej farby. Nadal nie jest wystarczająco kryjąca, ale specjalnie tak to zostawiłam. Na gałęziach zawisną ramki ze zdjęciami. Planowałam też małe półki, ale chyba jednak zostanę przy fotografiach. Fioletowe aplikacje to naklejki wycięte z matowej folii, z daleka wyglądają zupełnie jak namalowane. Z tej samej folii powstał napis na sąsiedniej ścianie.
Wybrałam pastelowy fioletowy kolor ścian, bo wydawał mi się idealnym rozwiązaniem i dla maleńkiej dziewczynki, i dla nas (mój mąż na pewno nie zasnąłby w różowej sypialni). Do tego białe mebelki i pastelowe dodatki. Po 1,5 roku widzę, że nadszedł czas na zmiany. Marzy mi się dużo bieli w połączeniu ze wszystkimi kolorami tęczy. Zostawiam to jednak do wiosny. Póki co wykończę jej pastelowe królestwo pasującymi do obu stylów meblami i tanimi, łatwymi do zmiany dodatkami. Wiosną Zuzia skończy dwa latka i pójdzie do żłobka, to będzie idealny moment na nowy pokój - już nie niemowlaka, tylko malucha.
Super Ci to wyszło :)
OdpowiedzUsuń