poniedziałek, 10 listopada 2014

Drewniany konik


Chciałam się skupić w każdym miesiącu na innym pomieszczeniu, ale okazało się to niemożliwe - nagle zaczęliśmy codziennie coś robić, zmieniać i kupować. Nareszcie w naszym mieszkaniu naprawdę coś się dzieje. Mój mąż zrobił nowe półki w garderobie, dzięki czemu zapanował tam idealny porządek. Pojawiło się dodatkowe oświetlenie w kuchni, a na ścianie zawisł okap - i działa :) I po raz pierwszy naprawdę rozmawiamy o remoncie, dzielimy się pomysłami i przemyśleniami. Zazwyczaj był to tylko mój  monolog, teraz widzę prawdziwe zaangażowanie z jego strony. Nie oznacza to wcale, że on próbuje zmieniać moje projekty. Udoskonala je i pomaga w ich realizacji. Może jeszcze przed świętami zabudujemy schody i zupełnie odmienimy pokój dzienny?

Na ścianie w pokoju Zuzi zawisł drewniany konik. Narysowałam go na sosnowej desce kiedy jeszcze byłam w ciąży. Miał być na biegunach, zostawiłam je inwencji twórczej znajomego stolarza. Wyszło raczej coś w rodzaju łódki (czy Wam też od razu przychodzi na myśl transportowany morzem koń trojański?), ale przez to jest jedyny w swoim rodzaju. Konik jest pierwszą rzeczą, na którą Zuzia zwraca swoją uwagę po wyjściu z łóżeczka. Najważniejsze, że jej się podoba :)

2 komentarze: