Za mną już 3 dni wyzwania. Póki co jest naprawdę dobrze. Staram się jeść bardzo regularnie, naprawdę nie jestem głodna i w ogóle nie boli mnie brzuch (na czym głównie mi zależało). Odstawiłam pszenicę, wieprzowinę, słodycze. Nie jestem dietetykiem, przepisy rodzą się same po otwarciu lodówki lub wypróbowuję te z książki Ewy Chodakowskiej. Przez ten czas jadłam tylko to, co widzicie na zdjęciach. Do tego piłam co najmniej 8 szklanek wody mineralnej z cytryną, zieloną herbatę, herbatki ziołowe i raz na dzień kawę rozpuszczalną z mlekiem.
Starałam się, żeby posiłki były urozmaicone, jednak jest to uzależnione po prostu od zawartości lodówki. Skoro zostają mi jakieś produkty, muszę je zużyć następnym razem. Robienie zdjęć każdemu talerzowi będzie z czasem nudne (mój mąż śmieje się za każdym razem, kiedy wyciągam telefon przy stole), ale już widzę pozytywne tego efekty. Po pierwsze jem za dużo owoców (które mają jednak sporo cukru), a za mało warzyw. Jeśli coś mi smakuje, na drugi dzień jem dokładnie to samo, w niezmienionej postaci. Zamiast patelni powinnam używać grilla elektrycznego lub piekarnika. Jest też zdecydowanie za mało zielono, ale kiełki już rosną na parapecie ;)
Wbrew pozorom moja dieta wcale się bardzo nie zmieniła. Wcześniej też jadłam takie posiłki (za to kasza jaglana była moim odkryciem, zwłaszcza jako dodatek do słodkich koktajli), po prostu zrezygnowałam z kotleta w panierce raz w tygodniu i pizzy ze sklepowej chłodziarki na kolację. Moim problemem były głównie słodycze i soki z kartonów.
I wcale nie gotuję kilku obiadów. Wszyscy jemy dokładnie to samo, Zuzia już od jakiegoś czasu przepada za wszelkimi kaszami i rybami. Fakt, pozostałe dania przygotowujemy osobno, ale i tak wciąż mi ktoś coś podjada, więc może już wkrótce każdy z nas zmieni swoje nawyki.
Jeśli chodzi o aktywność fizyczną to planowałam robić znacznie więcej. Codziennie idę na krótki spacer i mam 30-minutowy trening, głównie na mięśnie brzucha i pośladków. To dopiero początek, poza tym męczy mnie straszny katar, który skutecznie uprzykrza mi jakiekolwiek ćwiczenia. Wkrótce będzie lepiej ;)
Nie martwcie się, nie będę Was regularnie zanudzać takimi wpisami. Chyba że chcecie :)
Dzień 1
Śniadanie - owsianka na wodzie z suszonymi morelami, rodzynkami i cynamonem, jabłko, zielona herbata z cytryną
II śniadanie - kanapki z chleba orkiszowego z masłem, roszponką, szynką z indyka, papryką i pietruszką, mięta
Obiad - 1/3 piersi z kurczaka z przyprawami i ananasem, kasza jaglana, tarta marchew z kukurydzą (tak, ananas był z puszki...)
Podwieczorek - sałatka owocowa z jabłka, mandarynki i banana, z rodzynkami
Kolacja - kanapki z chleba orkiszowego z masłem, białym serkiem, roszponką, papryką i pietruszką, zielona herbata
Dzień 2
Śniadanie - kanapki z chleba orkiszowego z masłem, szynką z indyka, żółtym serem, roszponką i papryką, kawa z mlekiem (mąż mi zrobił i przyniósł do łóżka, nawet powycinał serduszka z papryki!)
II śniadanie - koktajl truskawkowy z suszonymi morelami, bananem, kaszą jaglaną i mlekiem
Obiad - 1/4 tołpygi z patelni, kasza jaglana, surówka z pora, marchewki i kukurydzy z oliwą z oliwek i czosnkiem
Podwieczorek - jogurt naturalny z płatkami owsianymi, suszonymi morelami, rodzynkami i mandarynką
Kolacja - serek z awokado, pietruszką i papryką, 2 kromki chleba orkiszowego
Dzień 3
Śniadanie - owsianka z jabłkiem, mandarynką, rodzynkami i suszonymi morelami, kawa z mlekiem
II śniadanie - koktajl truskawkowy z suszonymi morelami, bananem, kaszą jaglaną i mlekiem
Obiad - zupa krem z pora, marchewki i cebuli, doprawiona pieprzem i oliwą czosnkową, z jogurtem naturalnym, tosty z chleba orkiszowego
Podwieczorek - sałatka owocowa z jabłka, mandarynki i banana, z rodzynkami i suszonymi morelami
Kolacja - 2 kromki chleba orkiszowego z masłem, jajko, plaster żółtego sera, kawałek łososia wędzonego z przyprawami (kolacja poza domem, wybrałam to, co uznałam za odpowiednie, niestety nie było żadnych warzyw)
Jeśli macie jakieś uwagi albo rady to chętnie przeczytam! ;)
O wow!
OdpowiedzUsuńNo to nieźle :)
U mnie też będę się przepisy pojawiać, ale na razie świątecznie na blogu :)
Aaa i wczoraj robiłam z siostrą domowe musli i wyszło pysznie :)